Zamknij oczy i tańcz
Przedstawienie powstało wedle tego samego przepisu co
najsłynniejsze obrazy Dalego: najlepszym sposobem na zainteresowanie widza jest
niejednoznaczność - o spektaklu "Dali" Sopockiego Teatru Tańca
prezentowanym na VIII Mandala Performance Festival 2012 we Wrocławiu pisze Anna
Diduch z Nowej Siły Krytycznej.
,,Dali" Sopockiego Teatru
Tańca zaczyna się bardzo subtelnie: od płynnego gestu dłoni, pojedynczego
akordu rozchodzącego się po sali. Kobieta leży na podwyższeniu ułożonym z
białych prostopadłościanów i podnosi w górę rękę, następnie wykonuje powolny
ruch, jakby mąciła dłonią wodę.
Pomysł na to przedstawienie był
prosty: muzyka plus taniec równa się inny wymiar. Poziome przesuwanie dłońmi w
górę i w dół na wysokości twarzy działa jak żaluzja, która oddziela
symbolicznie wyobraźnię od rzeczywistości. Dopóki artyści tańczą, dopóty
znajdują się w świecie halucynacji poza czasem i przestrzenią. Ich ruchy są
powolne, precyzyjne, a układy choreograficzne przypominają ćwiczenia
medytacyjne. Nie ma tu mowy o żadnej improwizacji bądź niekontrolowanej
żywiołowości. Wszystko odbywa się w rytmie wyznaczanym przez pojedynczy oddech
oraz akordy jednostajnej muzyki.
I choć brzmi to dość sennie, od
początku daje się wyczuć napięcie wywołane głównie niepewnością przed
nieznanym. Bohaterowie sztuki do końca nie wiedzą czy kraina, do której
przenoszą się poprzez taniec, jest przyjazna i czy w którymś momencie nie
zmieni się w senny koszmar. Pod tym względem spektakl przypomina nieco film
"Sucker Punch". Tam taniec przenosił główną bohaterkę do świata
wyobraźni i był ucieczką przed nieznośną rzeczywistością domu dla obłąkanych.
Jej wizje zawsze były barwne, dynamiczne, wzmocnione rockową muzyką, podczas
gdy pozostałe sceny odbywały się w całkowitej ciszy i utrzymano je w wyblakłej
kolorystyce.
W spektaklu "Dali" również
panuje jasny podział na dwa światy, przede wszystkim dzięki zmieniającemu się
światłu oraz multimedialnej scenografii wyświetlanej na podłużnym płótnie po
prawej stronie sceny. Animacje pojawiają się tylko w trakcie tańca i kreują
atmosferę dziwności. One też są bezpośrednim chociaż zdigitalizowanym rodzajem
"ruchomego malarstwa" na scenie. Mimo iż tytuł jednoznacznie sugeruje
związki z dziełami Salvadora Dali, mało znajdziemy tu bezpośrednich cytatów z
jego obrazów. Widzimy raczej wariacje na temat niektórych rekwizytów:
wysuwająca i chowająca się szuflada, jajka - minutniki układane w rzędzie na
podłodze, postaci na tyczkowatych nogach (szczudłach) ścigające po scenie
tancerzy.
Przedstawienie powstało wedle tego
samego przepisu co najsłynniejsze obrazy Dalego: najlepszym sposobem na
zainteresowanie widza jest niejednoznaczność. Zabawa w rozpoznawanie artefaktów
zapożyczonych z jego malarstwa nie wywołuje nieprzyjemnego wrażenia deja vu,
ponieważ na scenie tworzą one własną, wewnętrznie spójną strukturę.
Anna Diduch
Nowa Siła Krytyczna
07-05-2012
Nowa Siła Krytyczna
07-05-2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz