środa, 30 lipca 2008

Butoh w fotografii

Wrocław. Butoh w fotografii



«Agata Saraczyńska: Skąd na festiwalu performances zdjęcia fotoreportera "Gazety Wyborczej"?
Łukasz Giza: Od dwóch lat dokumentuję występy tancerzy butoh we Wrocławiu. W czasie robienia zdjęć pochodzącemu z Japonii, a mieszkającemu w Krakowie Miho Iwata spotkałem Adama Kamieńskiego, który jest organizatorem "Mandali". Zaproponował mi pokazanie prac, więc skorzystałem z okazji.
Dalekowschodnie butoh jest dla nas egzotyką. Jest jak performance działaniem z pogranicza sztuk, połączeniem tańca z teatrem. Co Cię w nim fascynuje?
Do tej pory przyjechało do nas trzech tancerzy i nie mam wątpliwości, że każdy z nich tańczy inaczej. U jednego przeważał element tańca, u innego plastyczne oddziaływanie plamy białego ciała, trzeci dynamicznie wykorzystywał teatralność ruchu. To po prostu fascynujące widowisko, pociągające mnie bardziej niż teatr.
W teatrze fotoreporter pracuje inaczej. Chodzi na próby, przygląda się rozwojowi zdarzeń.
Z performance jest podobnie, trzeba się wcześniej przygotować, poznać ruch, światło, miejsce. Muszę wiedzieć, czego się spodziewać, bo improwizacja może nie oddać istoty wydarzenia.
Spektakl toczy się według scenariusza i można przewidzieć, co nastąpi po danej scenie.
Performance jest bardziej żywiołowy, nieprzewidywalny, choć też opiera się na wcześniej wymyślonym schemacie. Jest bliższy temu, co robię na co dzień. Przecież jestem newsowcem - rano robię zdjęcia strajku, w południe politycznej narady, a wieczorem jadę do wypadku. Do tego jeszcze dochodzą mecze, koncerty, portrety, wszystkiego po trochu. Rankiem nie mogę przewidzieć, co się jeszcze wydarzy, muszę szybko reagować, tak jak przy performance.
Na wystawę trafiły tylko czarno-białe zdjęcia, czy to zabieg, który ma wzmocnić wrażenie?
Dokumentując butoh, od samego początku zdecydowałem, że rezygnuję z koloru. Ograniczona skala barw potęguje ekspresję, ale też bardziej odpowiada temu, co fotografowałem. Tradycyjnie tancerze butoh rezygnują z rekwizytów, kostiumów. Czasem są nadzy, czasem ograniczają odzienie do przepaski biodrowej. Malują swoje ciało na biało i bardzo często występują w ciemnościach. To właśnie wyłanianie się z mroku, dynamiczne poruszanie się ciała jest istotą zdarzenia. Moim zdaniem najbardziej intymnego, wyrazistego działania scenicznego.

"Japoński taniec butoh w obiektywie Łukasza Gizy"as [Agata Saraczyńska]Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 9725-04-2006

Wystawa prezentowana była w ramach festiwalu Mandala.

Brak komentarzy: